wtorek, 30 grudnia 2014

Chapter 2

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!
____________________________________________________________
 

***Evie***
Chłopak odprowadził mnie pod sam dom.
Nawet fanie się z nim gadało, choć byłam na haju....ale fajnie.
Może gdybym troszkę nad nim popracowała z ekipą, dołączył by do naszej paczki....
ach, co by było gdyby....

(następny dzień)

Obudziłam się około 10. Jest sobota co oznacza, że wieczorem będzie impreza. Dziś prawdopodobnie organizowana u El.
Dziewczyna w dalszym ciągu jest sama w domu. Jej babcia zadzwoniła do niej wczoraj wieczorem z wiadomością, że nie będzie jej przez kolejny tydzień i że przelała jej kilkaset funtów na konto.
Odkąd dziewczyna straciła rodziców, dostaje pieniądze, które rodzina w przeszłości składała na przyszły jej rozwój. Cała kasa jest na koncie babki i prawdę mówiąc,,,,Ella jest nadziana.
Jak codziennie najpierw poszłam zrobić poranną toaletę a potem zeszłam na śniadanie. Rodziców nie było w domu. Zostawili mi kartkę na stole. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czyta.
"Evie, pojechaliśmy z tatem na zakupy do centrum, wrócimy za kilka godzin. Odwiedzimy po drodze dziadków. Obiad jest w lodówce, odgrzej sobie i zjedz. Czekaj na nas w domu, mamy do pogadania".
Oho, już się boję...hahaha, taki żart.
Ciekawe co znowu wymyślili. Pewnie jak zwykle znaleźli coś w moim pokoju albo coś.
Hmm, nawet kiedyś grozili mi że kupią mi bilet i będę musiała wyjechać do dziadków, którzy mieszkają w Stanach, ale ten pomysł szybko porzucili w zapomniane.
Nie zrobili by mi tego, nie wysłali by mnie z dala od nich.
Za bardzo mnie kochają....o ile to można nazwać miłością...heh
Oj dobra już o mnie, za dużo rozmyślam i od tego mnie boli głowa.
Sięgnęłam do szafki na samej górze i wyjęłam z nich miskę a potem dalsze produkty potrzebne do zrobienia mojego śniadanka.
Nie podgrzewałam mleka, od zawsze jem płatki z zimnym.
Po gorącym chce mi się żygac.
Zjadłam dosyć szybko płatki i poszłam do swojego pokoju szuka jakiegoś zajebistego stroju na imprezę.
Ojj, to będą długie poszukiwania....

(kilka godzin później/wieczór)

Dostałam SMS od Davida z adresem miejsca imprezy. Jednak nie będzie ona u El tylko o Martina.
Jest to kolega Davida z drużyny. Nie lubię go zbytnio.
Rodziców nadal nie ma. Powinni wrócić o 13 najpóźniej, a patrząc teraz na zegarek...jest już 17.
Za godzinę ma po mnie byc ekipa.
W końcu wybrałam ten zestaw i jestem z niego naprawdę dumna. Kupiłam go ostatnio, gdy byłam na zakupach z Louisem.
Z Louisem? Przecież to dziwne?! - A nie, tu was zaskoczę. On jest moim naprawdę bliskim przyjacielem i często staje w mojej obronie i poza tym kocham go jak brata.
O kurwa,,,no właśnie. Gdzie jest Harry? Miał przyjechać dziś do domu a go dalej nie ma.
Ehhh, przebieranie a potem malowanie się zajęło mi prawie godzinę. Zeszłam na dół akurat wtedy gdy zadzwonił dzwonek. Zdjęłam kurtkę z wieszaka myśląc że to David po mnie przyjechał i odtworzyłam drzwi. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam w nich blondyna.
E: Hej, co ty tu robisz? - Zapytałam na samym wstępie.
N: Widzę, że gdzieś idziesz, tak? - Niebieskooki zmierzył mnie od stóp głowy swoim wzrokiem.
E: No zaraz ma po mnie wpaśc David, a ty co miałeś w planach?
N: Nic, myślałem że będziesz w domu to byśmy się przeszli czy coś, ale jeżeli jesteś zajęta to ja będę leciał. - Chłopak nie czekając na moją odpowiedź odwrócił się na pięcie i zaczął iśc.
E: Niall! Zaczekaj, jak chcesz możesz iśc z nami. Będzie fajnie, poznasz Ellę, Louisa i mojego chłopaka. Będziemy się świetnie bawic, a poza tym to dobra okazja, żebyś poznał jakąś dziewczynę czy zaprzyjaźnił się z innymi. Co ty na to? - zawołałam go i podeszłam do niego.
N: Nie, odpuszczę sobie, nie chcę robic problemu. - Odpowiedział z uśmiechem na twarzy ale coś mi w nim nie pasowało. Jego oczy wyrażały...smutek? zawiedzenie? Nie wiem jak to nazwac.
E: Ehh Niall, nie będzie żadnego problemu. A ty spokojnie możesz iśc w tych ciuchach co masz na sobie. - Odpowiedziałam mu, na co oczy zajaśniały mu podekscytowaniem i szczęściem.
Chłopak odpowiedział tylko krótkie dobra a mi zabrzęczał w tym momencie telefon.
Dzwonił David.
E: Zaczekaj chwilkę - powiedziałam do Nialla i odebrałam telefon.
E: Kiedy będziesz? Czekam pod domem od dziesięciu minut. - Powiedziałam z lekko obrażonym tonem.
D: Sory Ev ale nie jadę na imprezę. Muszę pozałatwia kilka spraw. Zostań w domu, zobaczymy się w poniedziałek. Pa - Aha..? Okej, nic z tego nie rozumiem, ale dobra...w sumie do Martina nie ma daleko, mogę sobie podejśc na nogach. Ale David nigdy tak się nie zachowywał. Miał strasznie dziwny ton głosu...
Odpowiedziałam krótkie "Pa" i się rozłączyłam.
E: No to Niall, idziemy na nogach. - Oznajmiłam blondynowi i poszliśmy.

(impreza, ok. 23)

Dobrze że wzięłam Nialla na tą imprezę. Poznał Louisa i Ellę i chyba się z nimi zaprzyjaźnił. Szczególnie z Lou, ponieważ znaleźli ze sobą kilka wspólnych tematów.
David się nie pojawiał.
Dokończyłam już mojego drinka i postanowiłam iśc jeszcze po jednego.
Kuchnia była obszerna i wykonana w nowoczesnym stylu.
Szybko wzięłam i zrobiłam sobie drinka a następnie poszłam na górę.
Nie wiem co mnie tam poniosło.
Ahh, chyba to, że potrzebowałam skorzystac z łazienki.
W pewnym momencie, przede mną odtworzyły się drzwi i wyszła z nich moja "przyjaciółka" Katrin.
Miała tak jakoś dziwnie ułożone włosy. Jakby dopiero co uprawiała seks.
W ułamku sekundy zobaczyłam wychodzącego za nią Davida.
Widocznie mnie jeszcze nie zauważył, ponieważ pocałował dziewczynę.
Szklanka wypadła mi z ręki i uderzyła o podłogę a dźwięk rozbijanego szkła rozniósł się na korytarzu.
Wtedy brunet zwrócił na mnie swoją uwagę.
Nie mogłam uwierzyc w to co widzę.
To...to nie mogła byc prawda!
On nie mógł by mi tego zrobic, a jednak widzę go z nią. Stoją przede mną, wyszli z jednego pokoju, uprawiali seks....co widac po ich włosach i ciuchach oraz po ich ciężkim oddechu.
Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu.
Znaliśmy się od dzieciństwa, mówił że byłam dla niego najważniejsza!
Szlag by to jasny wszystko trafił!
A Katrin? Ta dziwka...mówiła że mogę na niej polegac. Mówiłam jej prawie wszystko, a ona mnie oszukiwała.
Nie mogę w to uwierzyc....momentalnie mój świat się załamał. Wszystko co jeszcze kilka godzin temu dawało mi szczęście....wyparowało. Tak naprawdę to była tylko fikcja.
D: Ev, nie powinno tu cię byc. - Warczy na mnie. Bezczelny huj, zamiast jakiegokolwiek "Przepraszam", które by dla mnie i tak nic nie znaczyło, ma do mnie pretensje że tu jestem!
E: To są te twoje sprawy do załatwienia?! Seks z nią?! JESTEŚ PIERDOLONYM HUJEM!!!!!!!!!! - Z każdym słowem podchodziłam trochę bliżej niego. W końcu dostał ode mnie w mordę.
Jego oczy momentalnie napełniły się gniewem.
Bałam się, zaczęłam się cofac ale on już szedł moim kierunku.
Był na prochach, widziałam to.
Dopiero teraz zauważyłam, jak to gówno działa na człowieka.
D: NIKT, ALE TO NIKT, NIE BĘDZIE MNIE NAZYWAŁ PIERDOLONYM HUJEM!! SZCZEGÓLNIE TAKA DZIWKA JAK TY!!! - W tym momencie pchnął mnie z całej siły do tyłu.
Straciłam równowagę a wraz z nią grunt pod nogami. Zaczęłam spadac ze schodów, za każdym razem uderzając głową o kolejny stopień. Tak w około połowie straciłam przytomnośc. Czułam jednak potworny ból i to, że ubywała ze mnie krew.
Nie spodziewałam się tego po nim, nie po nim....

***Niall***

Byłem akurat z Louisem na polu, kiedy usłyszałem krzyki i wołanie o pomoc.
Wbiegliśmy szybko do środka. 
Wokół miejsca zdarzenia było pełno ludzi. 
Nie widziałem co się dzieje.
Po chwili usłyszałem karetkę.
Louis poszedł sprawdzic z drugiej strony.
Wrócił minutę później.
L: To Evie... - Powiedział a ja...poczułem strach i rozpacz.
Zacząłem się przepychac przez tłum. 
W końcu mi się udało.
Wokoło było już pełno krwi. 
Evie spadła ze chodów i ewidentnie była to wina tego huja, który stał teraz na górze i przypatrywał się temu wszystkiego z triumfującą miną.




___________________________________________________________________________________

I jak rozdział wam się podoba?
Według mnie ujdzie :)
Chciałam wam życzyc SZALONEGO SYLWESTRA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!! NO I ŻEBYŚCIE SIĘ UPILI (PIKOLO OCZYWIŚCIE) :D
Następny rozdział spróbuję dodac do końca tygodnia.
JEŻELI PRZECZYTALIŚCIE I WAM SIĘ SPODOBAŁO, SKOMENTUJCIE. DLA WAS TO TYLKO KILKA SEKUND A DLA MNIE NAPRAWDĘ WIELKA MOBILIZACJA. WTEDY WIEM, ŻE KTOŚ CZYTA TO CO PISZĘ I MU TO SIĘ PODOBA, ORAZ ŻE JEST SENS ŻEBY DALEJ TWORZYĆ.
Przypomnę, że opowiadanie możecie też czytac na Wattpadzie. 
Wystarczy, że klikniecie w okładkę i automatycznie przeniesie was na stronę.
Do następnego :**
 













3 komentarze :

Szablon by S1K