sobota, 14 marca 2015

Chapter 8

***Evie***

Starałam się jechać jak najszybciej.  Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy i myślałam tylko o jednym.
O moich rodzicach.
Okey, może ich nienawidziłam, a oni żałują że spłodzili takie gówna jak mnie, ale to jednak dalej moja rodzina.
Jeżeli David pisał prawdę...Jeżeli mój ojciec zmarł. Ba! Został zabity, a matka dalej żyje, to muszę ją uratować.
Może wtedy zaczniemy naprawiać nasze relacje...Może zaczniemy się dogadywać.
Ugh! O ile ona jeszcze żyje...- westchnęłam i wyjęłam swój telefon. Wybierając numer Davida, zastanawiałam się czy nie pakuję się w jeszcze większe bagno
Czy nie pozbędę się wszystkich problemów gdy umrę?
Może łatwiej popełnić samobójstwo niż żyć w tym zdradliwym świecie pełnym oszustwa i bólu?
Ehh, jestem pojebaną idiotką, która nie potrafi docenić życia. Chłopak odbiera po 3 sygnałach.D: Och Evie, słoneczko ty moje. Wiedziałem, że przejmiesz się losem swojej mamusi i będziesz chciała się spotkać. Będę czekać na roku 12 i 10. Pośpiesz się, czas leci tik, tak, tik, tak - Ton Davida był pewny siebie i irytujący. Bawił się ze mną.
E: Zrobię, co tylko będziesz chciał, ale zostaw moją matkę w spokoju!
D: To nie ty tu dyktujesz warunki! - krzyknął - Zamknij mordę szmato. Masz 10 minut - Rozłączyłam się i krzykęłam najgłośniej jak umiałam. Docisnęłam pedał gazu do końca i jechałam dalej. Jechałam na pewną śmierć.

***Niall***

Dzwoniłem do Evie kilka razy. Cały czas odrzucała połączenie.
Postanowiłem nic nie mówić chłopakom i działać na własną rękę. Zadzwoniłem do mojego brata, który mieszka w okolicy i już po chwili przyjechał jednym ze swoich aut. Był bogaty, z resztą jak cała nasza rodzina. Potem go odwiozłem i pojechałem za dziewczyną, która prawdopodobnie jest już w Londynie. Co jeśli coś sobie zrobi? Nie wybaczę tego sobie. Już raz bym ją stracił. Ten raz to za dużo. Życie ma się jedno a ona chyba chce popełnić samobójstwo. Znając ją, jedzie teraz do Davida. Jedzie tam na swoją zgubę.

***David***

D: Wszystko mamy już gotowe, twoja córeczka zaraz tutaj będzie. Jednak całkowicie straciła rozóm. Pcha się tutaj, myśląc że może cię uratować. Hahaha! Ale prawda jest taka że obydwie, zarówno ty jak i twoja sórka suka jesteście już martwe.M: Zniszczyłeś nam życie sukinsynie. Najpierw odebrałeś nam Evie, teraz zabiłeś mi męża! Zabij mnie na miejscu! Nie zniosę śmierci mojej córki! Zostaw ją w spokoju!
D: Nie tak szybko mamusiu. Najpier muszę Ci opowiedzieć pewną historię. Ile razy Evie przychodziła do mnie i się skarżyła jaką ma zwyrodniałą matkę? Ile razu wypłakiwała mi się w ramię, bo TY zabraniałaś jej przyjaźnić się ze mną, Ellą i Louisem?!Co do mnie, miałaś rację, jednakże Ella i Louis zostali przy twojej córuni. Ona Cię nienawidzi kobieto, a jednak jedzie tutaj, żeby uratować twój tyłek!
Co za ironia! hahaha...Och Losie. Niezłe niespodzianki spotykają nas po drodze.
M: Nie waż się tak o niej mówić!
D: Bo co mi zrobisz? - wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem jej do głowy - Wystarczy, że pociągnę za spust a moje całe problemy się skończą. Ale wiesz co? Zrobię to przy Evie. Patrzenie jak cierpi będzie dla mnie rozkoszą. Hahahhaha - Odwróciłem się tyłem do kobiety i poszłem do drzwi.
Pora zacząć zabawę.
________________________________________________________________________________

Rozdział do dupy. No i krótki, ale chciałam żeby taki był. To będzie taki wstęp do tego co się stanie w następnym itd.
Do końca opowiadania przewiduję max 5-6 rozdziałów i epilog. Prawdopodobnie zwolnię troszkę z pisaniem, ponieważ całkowicie uszła mi wena na to opowiadanie.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
Ps. Przepraszam za błędy, rozdział niesprawdzony
Kocham was i do następnego.
Ps. Chcecie nexta w ogóle?

środa, 4 marca 2015

Chapter 7


Dziś jest dzień w którym po raz pierwszy czuję się szczęśliwa.
Na początku troszkę pokłóciłam się na temat wycieczki z rodzicami.
Twierdzili, że jeżeli ta pojadę, to naćpam się do nieprzytomności, nie będę nic pamiętać z tej wycieczki i wrócę z brzuchem. No, a wtedy nawet nie mam się co pokazywać w domu.
Wkurzyłam się wtedy porządnie i wyszłam z domu, wcześniej upewniając się że z hukiem zatrzasnęłam drzwi.
Od tamtej pory nie zamieniłam z rodzicami ani jednego słowa.
Oni też jakoś specjalnie nie starali się żeby odnowić nasze kontakty.
Od kłótni minęło już 5 dni.
Dziś jest ten dzień w którym wyjeżdżam.....

***

Ugh! Niell miał być tutaj kilka godzin temu!
Dlaczego on się spóźnia? Może...może coś mu się stało?
Całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
Nie! David by się do tego nie posunął.
Staram się uprzątnąć mój umysł z tych myśli.
Za dużo o nim myślę, Za dużo myślę o tej popieprzonej sytuacji.
On by nie mógł zabić nikogo z moich bliskich....Ba nawet, by nie mógł ich skrzywdzić.
Jest 23 i słyszę (w końcu) trąbienie pod moim domem.
E: No na reszcie - wzdycham sama do siebie i otwieram drzwi. Niall stoi ze smutnym wyrazem twarzy, wyraźnie widzę, że coś go trapi, ale pogadamy o tym innym razem..
Gdy blondyn mnie zauważa, na jego ustach pojawia się lekki uśmiech...ach szkoda tylko, że jego oczy nie ukrywają tego bólu jaki ma w sercu.
N: Przepraszam, że dopiero teraz, ale chłopakom zepsuło się auto i... - uciszyłam niebieskookiego przykładając mu palec do ust i podałam mu moją torbę.
E: Ważne, że nic wam się nie stało. Już się martwiłam, że spotkało was coś złego.
N: A co miałoby się nam stać? - chłopakowi zrzedła mina i niespodziewanie warknął w moim kierunku.
E: Wypadek? - od razu wyplułam te słowa.
N: Yhy, choć. Clifford nie może się doczekać, żeby cię poznać.

Skinęłam głową, ubrałam buty i kurtkę i wyszłam za nim z domu.
Gdy upewniłam się, że dobrze zamknęłam dom, wsiadłam do białego SUV'a i zapięłam pasy.
Niall kierował, a ja siedziałam między oknem a przystojnym blondynem, z kolczykiem w wardze.
Wydaje mi się, że skądś go znam.....aha!
To jest ten znajomy Nialla z pizzerii.
Obsługiwał mnie.
L: Hej mała! Znowu się spotkamy - jego śmiech rozniósł się po aucie a potem kontynuował. - Jestem Luke, ale mów mi Lukey albo Hemmo....Jak wolisz - posłał mi chyba najbardziej serdeczny uśmiech jaki kiedykolwiek dostałam.
E: Ja jestem Evie, ale pewnie Niall już ci mówił jak mam na imię - chłopak się zaśmiał a wtedy przerwał mu inny.
M: A mi mów Mike, Clifford jestem, miło cię w końcu poznać. Niall tyle o tobie opowiadał...-tym razem wszyscy wybuchli śmiechem.
N: To nie prawda!....No może troszkę nabomknąłem....
L: Stary, cały czas o niej nawijałeś, jaka ona to jest idealna i w ogóle...
Uśmiechnęłam się ale wtedy usłyszałam coś, co mnie zabolało...Bardzo...

***Niall***

N: Myliłem się, wcale taka nie jest. - powiedziałem cicho sam do siebie, ale jednak chyba za głośno.
Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która miała teraz zaciśnięte oczy i była skierowana twarzą w stronę szyby. Luke popatrzył na mnie jak na idiotę i zaczął szeptać coś do dziewczyny.
Noż kurwa...
To będzie chyba najgorszy wypoczynek w moim życiu...

~~Dwa dni później~~

Jest źle, nawet bardzo...
Dziewczyna mnie unika, mój przyjaciel zamienia ze mną kilka zdań w ciągu dnia i prawie cały swój czas spędza z nią.
Szlag by trafił każdego na moim miejscu.
Żałuję tych słów, wypowiedzianych na głos. Ale jednak nie zmieni to mojego zdania o niej.
To co zobaczyłem wtedy...aż trudno mi to przecisnąć przez gardło.
Tęsknię za nią bardzo....i wydaje mi się, że zakochałem się w niej...ale...ehh
Siedzę sobie teraz na kanapie w salonie i oglądam jakiś badziewny film.
Zostałem sam w domu, Luke gdzieś polazł z Evie a pozostała trójka poszła do klubu.
Teraz tak się zastanawiam, czy nie powinienem jej tego powiedzieć...w sensie tego co zobaczyłem tam wtedy...no ale cóż...
Wstałem i odpaliłem mojego laptopa.
Od razu wszedłem na eBay i facebooka.
Wyszukałem to czego szukałem.
Pokażę jej to gdy tylko wróci.
Wtedy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.
O wilku mowa. Zamknąłem pokrywę i wszedłem do kuchni.
E: Dziękuję ci Luke! Było wspaniale - brunetka wspięła się na palce i pocałowała chłopaka w policzek.
Nie powiem...teraz chętnie rozpierdoliłbym łeb blondynowi. Nawet jeżeli to był tylko taki przyjacielski pocałunek.
L: Musimy to kiedyś powtórzyć - gołąbeczki się zaśmiały a ja już nie wytrzymałem i odchrząknąłem.
N: Nie chce wam przeszkadzać, ale muszę porozmawiać z nią - wskazałem na Ev.
E: Wątpię, że mamy o czym. Idę na chwilkę na laptop, jeżeli nie masz nic przeciwko.
N: Mamy, przyjdź za chwilę do mnie.
E: Yhy. Może... - Przewróciłem tylko oczami i skierowałem się do mojego pokoju.
Trzeba trochę ogarnąć ten burdel.
Poskładałem koszulki na jeden stos, spodnie na drugi i tak dalej a potem włożyłem je do szafy.
Właśnie podnosiłem się w podłogi, kiedy z całej siły oberwałem drzwiami.
Wylądowałem na podłodze zgniatając całym swoim ciężarem ciała rękę.
Zabolało....Kurwa...boli jak cholera.
Ale dopiero się zaczyna.
Dziewczyna stoi teraz zapłakana przede mną i zrzuca mi laptopa na kolana, nieudolnie zresztą, bo sprzęt ląduje na podłodze.
E: CO TO MA DO CHOLERY BYĆ?! - Wrzeszczy na mnie i pokazuje na wyświetlacz laptopa - NIE MOGŁEŚ MI TEGO POKAZAĆ?! - Łzy spływają jej strumieniami po policzku.
N: Nie...nie wiedziałaś? - O kurwa.
E: O TYM, ŻE NA TYM JEBANYM PROFILU JEST DO SPRZEDANIA MOJE "DZIEWICTWO"?!
NIE KURWA, NIE WIEDZIAŁAM!
FAJNIE BYŁO ZGRYWAĆ DZIWKĘ WIESZ? TYLKO ŻE TAK NA PRAWDĘ NIE UPRAWIAŁAM JESZCZE SEKSU! I TERAZ WSZYTKO POSZŁO SIĘ JEBAĆ A TY MNIE NAWET NIE RACZYŁES O TYM POINFORMOWAĆ!
N: Myślałem..że to ty to dodałaś...Te twoje zdjęcia...i ten filmik... - Jąkałem się...czyli to tak...no pięknie Niall
E: Ja?! Serio?! Wiesz co?! Jesteś dupkiem, a te zdjęcia!? David kiedyś zaciągnął mnie na haju do fotografa! Stąd one są! - Dziewczyna zaczęła wychodzić z mojego pokoju ale zatrzymałem ją ostatkiem sił.
N: Nie, Posłuchaj, Przepraszam - spuściłem wzrok - ale tu chodzi też o co innego. On...ten...wysłał mi filmik w którym no wiesz...a no i kazał ci tam sprawdzić pocztę.
Nie wiem o co mu chodzi, ale lepiej, jeżeli to zrobisz.
Dziewczyna podeszła do mnie i po prostu mnie uderzyła. Policzek zapiekł mnie a do tego doszedł sakramencki ból ręki.
No i wtedy zdarzyło się coś, czego bym się nie spodziewał.
Dziewczyna przytuliła się do mnie  i co chwila szeptała tylko "przepraszam" i "przepraszam",
Usiadłem z nią na łóżku i sprawdziliśmy jej pocztę.
Miała kilka nieodebranych wiadomości ale jedna z nich zawierała załącznik.
Zaczęliśmy czytać.

"Mam nadzieję, że spodobała Ci się małą niespodzianka w postaci filmiku. 
Huhu, pewnie nieźle się wkurzył i już ze sobą nie rozmawiacie...
Ach no i bym zapomniał. Jakiś chłopak, z Cambridge wylicytował "twoją ofertę"
Ale to nie koniec dobrych wieści dziwko.
Może jeszcze nie słyszałaś, ale twoi rodzice mieli "Wypadek".
Mamusia obecnie przebywa ze mną, ale tatuś....ojoj pewnie przewraca się już w lesie, widząc co robisz.
Do zobaczenia szmato, a i do tego żebyś mi uwierzyła, wysyłam ci zdjęcie.
Ps. Twoja mama ma niezłą dupkę"


O ja pierdole....
N: Evie, znajdziemy ją,  nie płacz...ciii - starałem się uspokoić dziewczynę, ale ta wyrwała się nagle z mojego uścisku i wybiegła z domu.
Potem usłyszałem piski opon...Evie, dziękuję, że zostawiłaś nas bez pojazdu....
Przecież byśmy ci pomogli.....

___________________________________________________________________________________

Troszkę trudno było mi napisać ten rozdział. Powody są takie iż rozwaliłam sobie palca. Strasznie boli, poza tym, bez niego troszkę trudno pisać xD
W ogóle w tym tygodniu miałam masę nauki i musiałam zaliczyć kilka sprawdzianów i w ogóle, w ciul nauki jest.
Zaczęłam już pisać Staya, więc myślę, że w piątek rozdział już będzie :)

2 KOMENTARZE = NEXT

Wprowadzam małe zmiany :)


Szablon by S1K