czwartek, 8 stycznia 2015

Chapter 4

Bałam się jak cholera.
Siedząc na przednim siedzeniu, moje ręce dygotały.
Niall starał się mnie uspokoić za co w głębi duszy mu dziękuję, jednak jego starania poszły na marne.
Lubię go...cholera, bardzo go lubię.
Nie wiem jak w takim krótkim czasie nabrałam zaufania do zupełnie obcego mi faceta.
Takiej więzi nie czułam nawet z Ellą.
Może to narkotyki były problemem? Może to właśnie przez nie nie potrafiłam nawiązać nowych znajomości?
Dobra koniec rozmyśleń. Jestem prawie na miejscu..znaczy, jesteśmy.
Dasz radę Ev, dasz radę ... nie jednak nie dam rady,,,
N: Evie...posłuchaj, wiem że się boisz i w ogóle ale nie przejmuj się teraz nim. Myśl o tym co osiągniesz jak wyznasz prawdę. Wiem o czym mówię. Nie boj się i rób swoje - niebieskooki przytulił mnie a potem uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym równe, białe zęby.
E: Niall, nie znasz go. Nie wiesz do czego on jest zdolny - spojrzałam na niego smutno.
N: A on nie wie, do czego ja jestem zdolny - i na tym się skończyło. Weszłam do środka i zostawiłam chłopaka na parkingu.

***Niall***

Dwie godziny później otrzymałem SMS od dziewczyny.
Napisała mi w nim, że pojechali już po tego kutasa i lepiej żeby mnie nie było, gdy przyjadą.
Chrzanić to. 
Ona nie wie jaki jestem i to moja wina. Powinienem być z nią szczery a zamiast tego nagadałem jej bzdur o mojej przeszłości.
Może i to lepiej? Gdyby się dowiedziała co robiłem i gdzie wylądowałem to by nie chciała ze mną trzymać.
Może podzielę się z nią kiedyś tą historią...a jeżeli nie, to i tak prędzej czy później wyjdzie. 
Nie zamierzam popuścić temu.....grrrrr nie ma słów odpowiednich żeby określić tego bydlaka...
Mniejsza z tym. Jeszcze mu się oberwie i tym razem już się nie powstrzymam przed rozjebaniem mu czaszki. 
Gniew ogarnia mnie, gdy widzę radiowóz podjeżdżający na parking i wysiadających z niego dwóch policjantów i Davida.
Wchodzą do środka i tym razem nie staram się powstrzymać żeby pozostać na zewnątrz. Wchodzę do budynku i od razu zauważam Evie. Stoi pod ścianą. Policjanci zostawiają chłopaka samego a ten natychmiast podchodzi do dziewczyny.
D: Ty jebana szmato! Jak mogłaś na mnie donieść do psów?! Jesteś pojebana czy jak? Najpierw sama ... - przerwałem mu gdy miał wypowiedzieć słowa, które mogłyby zostać użyte przeciw mojej towarzyszce.
N: David jak się nie mylę? Miło mi cię w końcu poznać popaprańcu. A co miała zrobić, gdy najpierw ją zdradziłeś a potem zrzuciłeś ją ze schodów będąc kompletnie naćpanym? Przyznaj się huju że handlujesz narkotykami. Trafisz wtedy do pierdla jeszcze na dłużej. Co ty na to?
D:  Ty do kurwy kim niby jesteś że tak wiele o mnie wiesz?!
N: Mam informatorów - posłałem chłopakowi cwaniacki uśmiech i podszedłem do dziewczyny.
D: Aha i jeszcze jedno, nazwij ją jeszcze raz szmatą a pożałujesz. - Powiedziałem już pół szeptem i odwróciłem się do dziewczyny.
N: Wszystko gra? 
E: Nie kazałam ci tu przychodzić. 
N: Wiem
E: Narażasz się
N: Wiem
E: Po co to robisz? - Wszystkie te pytania dziewczyna wypowiedziała ze smutkiem na twarzy i z wyraźną troską o mnie. Moja odpowiedź nie mogła być inna.
N: Dla ciebie.

*

Po porozmawianiu z kilkoma policjantami, którzy wiedzą już o sprawie, zgodzili się na wpłacenie kaucji za dziewczynę. W przeciwnym razie musiała by stanąć przed sądem i pójść do więzienia a tak wszystko ją ominie.
Jej nazwisko zostanie wykreślone i nie będzie miała nic wspólnego ze sprawą.
Dodatkowe pomogły w tym zeznania Ev. Można by było uznać, że brązowo włosa robiła to bo bała się chłopaka.
Gdy wsiedliśmy do samochodu dziewczyna zrzuciła mi się na szyję.
E: Dziękuję, tak bardzo ci dziękuję! Jesteś najlepszy! - Powiedziała te słowa a ja w sumie nie moglem się z tym zgodzić.
N: Nie prawda...po prostu powiedzmy że wiem jak to jest. - Posłałem jej uśmiech, w którym (może mi się wydawało), pojawił się ból.
To prawda, wiem jak to jest siedzieć w pace.
Za pobicie tego chłopaka dostałem rok w zawieszeniu.
Gdy miałem 18 lat, przyłapano mnie na handlowaniu prochami. Odsiedziałem wtedy kilka miesięcy po czym mój ociec wpłacił za mnie kasę. 
Chciał żebym przekonał się na własnej skórze jak to jest...i w sumie mu się udało.
Potem wysłał mnie na odwyk.
Po powrocie poznałem dziewczynę....i wtedy pobiłem tego gościa. 
Dostawiał się do niej i każdy na moim miejscu wpadł by w złość....
A może nie?
Nie wiem., staram się o tym zapomnieć....
Gdy kolejny raz zagrozili mi więzieniem, prosiłem o jak najniższy wyrok i chyba się udało.
I na szczęście....
Dobra koniec wspomnień. Koniec.....
E: Prawda, nigdy w swoim życiu kogoś takiego nie poznałam, a uwierz, poznałam wiele osób.
N: W to nie wątpię - zaśmialiśmy się i pojechaliśmy do domu.
Mam nadzieję, że to już koniec problemów z nim.
Heh, jutro trzeba iść do szkoły.
Przez ten czas, w którym Ev leżała w domu, najczęściej zwalniałem się z 2 albo 3 ostatnich i przychodziłem do niej.
Tam bardziej zaprzyjaźniłem się z Ellą i z Louisem, który przychodził na najdłuższej przerwie pod szkołę.
Nawet fajni ludzie, szkoda tylko że zeszli na taką drogę....
Sam nie byłem lepszy. - westchnąłem i skupiłem się na prowadzeniu.

(Następny dzień)

***Evie***

Następny dzień był rozpoczęty przeze mnie z uśmiechem na twarzy.
Ubrałam się, umyłam zęby i poszłam na śniadanie.
Rodziców jak zwykle nie było. Pojechali do pracy.
Zostawili mi na stole pieniądze na obiad i napisali karteczkę, że wrócą później niż zwykle.
Dla mnie tak w ogóle mogli by wcale nie wracać. Tak czy siak nie widujemy się.
Jak leżałam przez ten cały czas po wypadku, oboje nawet nie raczyli wziąć sobie kilku dni wolnego.
Ale....to normalka. To tak, jakbym nie miała rodziców.
Heh
Zrobiłam sobie kanapkę do szkoły, wrzuciłam ją do torby i wyszłam z domu, zamykając go wcześniej na klucz.
Niall podjechał po mnie kilka minut później i razem ruszyliśmy do szkoły.

 *

Kilka godzin później byłam już z blondynem na obiedzie. Powiedział, że postawi. Kłóciłam się z nim, jednak poszło to na marne.
Zamówiliśmy sobie spagetti, które już po 10 minutach kończyliśmy,
Podczas spotkania omówiliśmy kilka spraw. 
Błahostek, ale nie było innego tematu.
Potem Niall zapłacił i wyszliśmy.
E: Ja się stąd przejdę, zrobię jeszcze małe zakupy do domu i pójdę pieszo. Stąd nie jest daleko.
N: Na pewno? Może wpadniesz do mnie...poznasz moją siostrę i ojca.
E: Może wieczorem, co ty na to? Teraz bym siadła chwilę nad książkami.
N: Okej, wpadnę po ciebie o 18 - Posłałam Niall'owi szczery uśmiech i zanim zdążyłam zareagować, podniosłam się na palcach i pocałowałam blondyna w usta. 
Nie był to długi pocałunek, ale nie wiem co mnie do niego skłoniło.
Gdy się oderwałam od ust chłopaka, ten chwycił mnie w pasie i przyciągnął jeszcze raz do siebie. 
Tym razem pocałunek był namiętny i pełny uczuć. 
Po chwili pozwoliłam chłopakowi wejść do środka i nasze języki rozpoczęły wojnę, na której oczywiście wynik był przewidziany. Niall wygrywał.
Po chwili odsunęłam się od chłopaka i uśmiechnęłam się do niego. Jego oczy pełne były uczuć, których wcześniej w nich nie dostrzegałam.
E: Do zobaczenia Niall - powiedziałam na koniec i poszłam

Po chwili coś zabrzęczało mi w kieszeni kurki. 
Wyjęłam telefon i zobaczyłam jedną wiadomość.
Zaczęłam czytać

"Widzę, że ty i twój nowy kochaś dobrze się bawicie. Miej się na baczności suko. Za niedługo twoje życie zmieni się w piekło D xx :*"

 Ręce mi zadrżały. Telefon wypadł mi z rąk i upadł w hukiem o kostkę. Podniosłam go szybko i zaczęłam uciekać z tamtego miejsca. On  tu musiał być, to on wysłał tego SMS....David....

___________________________________________________________________________________

Bożeee, kompletnie nie podoba mi się ten rozdział :(
Przepraszam, spieprzyłam :((
Następny będzie lepszy. Obiecuję i na pewno akcja się rozkręci.
Może już w niedziele dodam ponieważ zaczyna się weekend i będę miała więcej wolnego czasu :*

KOMENTUJCIE I OBSERWUJCIE :*

dla was to tak niewiele a dla mnie to mega ważne. :*

Do następnego :)
 














2 komentarze :

Szablon by S1K